czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 12



kilka miesięcy później...

   Wszystko układa nam się tak, jak powinno. Oliwier nie szuka żadnych kłopotów za co jestem mu wdzięczna. Staliśmy akurat na przerwie gadając z Alicją i Mikołajem. Bardzo się cieszę, że moi przyjaciele się dogadują z chłopakiem.
- A ty jak myślisz?- szepnął mój chłopak.
- Co? Zamyśliłam się.- uśmiechnęłam się do niego.
- Żebyś przyszła do mnie jutro na noc.
- Musiałabym jedynie powiedzieć mamie, że idę do Ali.
- To napisz mi wieczorem.- dał mi szybkiego buziaka i słuchałam opowieści Mikołaja z osiemnastki jego brata i nagle mnie oświeciło. Oliwier ma za tydzień urodziny! Jak mogłam zapomnieć?

   Na następnej przerwie zaciągnęłam Alicję do biblioteki. Tam miałam pewność, że chłopacy nie będą nasz szukać. To jedyne miejsce w szkole, w którym nie lubią przebywać.
- Streszczaj się bo jestem głodna.- westchnęła.
- Masz.- zaśmiałam się i rzuciłam w nią drożdżówką. Podziękowała mi i zaczęła jeść.
- No więc?
- W następną sobotę Oliwier ma urodziny, a moi rodzice jadą na takie wczesne wakacje. Zaprosilibyśmy kilku naszych znajomych i zrobili mu taką niespodziankę.
- Spoko pomysł. Trzeba powiedzieć Mikołajowi i zrobić listę gości.
- Tylko niech Miko nic nie wygada.

   Do piątku dni zleciały bardzo szybko. Rzeczy związane z imprezą są prawie gotowe. Muszę poszukać jakiegoś prezentu dla chłopaka, ale nie wiem co kupić. Zastanawiam się czy Oliwier miał kiedyś jakiekolwiek przyjęcie. A jeśli miał to nie umiem wyobrazić sobie tego. Szłam zamyślona i nawet nie zauważyłam, że na kogoś idę.
- Prze...- urwałam kiedy spojrzałam na chłopaka, z którym prawie się zderzyłam.
- Mam szczęście.- Marcel się wyszczerzył.- Chciałem z tobą pogadać.
- A ja nie.- przeszłam obok niego, ale złapał mnie za ręką i uniemożliwił ucieczkę. - Co ty kurwa chcesz?- próbowałam wyszarpać rękę.
- Chyba kochasz Oliwiera, co?- uśmiechnął się.
- Nie powinno cię to interesować.- kiedy już miałam odejść zawołał coś przez co zdębiałam.
- Jeżeli z nim nie zerwiesz Oliwier pójdzie siedzieć za narkotyki.- odwróciłam się.
- On nie ćpa!- krzyknęłam.
- Problem w tym, że kiedyś brał więc ma wpisane to do kartoteki. A ktoś może mu podrzucić prochy.- nie mówił nigdy, że brał narkotyki.
- Nie zrobisz tego.- warknęłam z płaczem.
- Masz czas do końca dnia. Radzę ci to przemyśleć i nic mu nie mówić. O 20 w tym miejscu masz  z nim zerwać bo jak nie- dotknął mojego policzka- to skończę to co mi przerwał i jego wpakuję w poważne kłopoty.- odszedł, a ja nie wiem co zrobić. Kocham go i nie chcę żeby coś mu się stało przez to, że będę dbała tylko o swoje szczęście. Znajdzie sobie kogoś i będzie szczęśliwy. Zadzwoniłam do chłopaka i powiedziałam mu, żeby przyszedł do parku o 20 i pójdziemy do niego. Zgodził się i rozłączył się mówiąc, że mnie kocha. Łzy leciały mi po twarzy. Wszyscy go ranili, a teraz ja to zrobię...

   Siedziałam w parku i czułam wielką gulę w gardle. Kocham Oliwiera, ale nie chcę żeby coś mu się stało. Marcel może zrobić mi wszystko, ale jego nie dam bardziej skrzywdzić.
 Hej, księżniczko.- chciał mi dać buziaka, ale obróciłam głowę. Jest mi tak cholernie ciężko.- Coś się stało?
- Nie możemy być razem.- powiedziałam bardzo cicho nie patrząc nawet na Oliwiera.
- Co, kurwa?- wzdrygnęłam się bo wiem, że jest wściekły.
- To nie-e ma sensu.- łkałam.- Nie pasujemy do siebie. Przepraszam.- zraniłam go. I to bardzo, ale też go kocham i nie chcę żeby miał policje na głowie.
- Ale...
- Przepraszam.- odbiegłam płacząc. Jestem cholerną idiotką.
   Kiedy byłam w domu napisałam do Alicji żeby urodziny zorganizowała mu gdzie indziej. Dopytywała co się stało, ale powiedziałam jej jedynie, że ja i Oliwier to przeszłość. Cała trójka do mnie dzwoniła. Odrzucałam cały czas połączenia. Kiedy rozległ się stacjonarny odebrała mama.
- Kochanie, Marcel do ciebie.- podała mi telefon, a ja uśmiechnęłam się blado. Powiedziałam jej, że zerwaliśmy. Widzę, że mama bardzo się martwi.
- Halo?
- Dobra robota.- zaśmiała się.
- Dasz mi teraz spokój?- zapytałam z nadzieją.
- Na razie tak. Nie licz, że ci odpuszczę na dłużej. I nawet nie myśl żeby mówić o tym komukolwiek.- momentalnie się rozłączył, a ja czułam, że nic nie trzyma mnie przy życiu...


jest chaotyczny ale myślę, że całkiem dobry 
komentujcie i klikajcie przeczytane



4 komentarze:

  1. Masz rację, trochę chaotyczny i jak masz w zwyczaju, krótko opisujesz sytuację co nie pozwala się wczuć w sytuację. Marcel to taka cipka, sorki za słownictwo, ale mnie irytuje xd

    http://nobody-is-normal.blogspot.com/
    http://life-is-brutal-now.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super zresztą jak zawsze ;) Już się nie mogę doczekać następnego ;)
    moj-wlasny-aniol.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń