sobota, 19 grudnia 2015

Epilog

   W ostatnich miesiącach bardzo zbliżyliśmy się do siebie z Oliwierem. Wyjaśniłam Alicji i Mikołajowi czemu tak się zachowywałam. Ala przepraszała mnie za to co powiedział. Byłam na nią zła, ale nie umiem się na nią długo wkurzać. Na całe szczęście znów jesteśmy jedną paczką.

   Siedziałam u Alicji i oglądałyśmy film.
- Jeju! Niedługo macie pierwszą rocznicę.- wypiszczała.- Powiem ci, że nie wyglądacie na parę z tak małym stażem.
- Dlaczego?- spojrzałam na nią.
- Tyle razem przeszliście. Gdybym was nie znała to powiedziałabym, że jesteście ze sobą kilka lat. I nawet tak szybko ze sobą byliście.
- Też się zdziwiłam, że tak momentalnie się z nim związałam. Ale nie żałuję tego bo tylko on mi się spodobał, a ja jemu.- uśmiechnęłam się pod nosem.- A jeśli chodzi o rocznice to nie wiem jak to uczcić.- spojrzałam na przyjaciółkę i zauważyłam, że coś przed mną ukrywa.
- Nie musisz nad tym myśleć.- ona coś wie. To jest pewne. Nie umie nic ukrywać.- A może pójdziemy na zakupy jutro?- może coś kupię Oliwierowi.
   Przez resztę filmu zastanawiałam się nad tym co mówiła. Za trzy dni minie nam rok bycia ze sobą. Sama nie wiem czy szybko minęło czy nie. Raz czas leci, a za chwilę stoi w miejscu.

   Leżałam na łóżku i czekałam aż Oliwier wyjdzie z łazienki. Z okazji naszej rocznicy zaproponował wyjście do kina, a później na kolacje. Dostał od mnie perfumy. Sam powiedział, że swój prezent dostanę w odpowiedniej chwili.
- Ruszaj się! Jest już osiemnasta.
- No już.- wyszedł z łazienki w bokserkach i zarzuconym ręcznikiem na ramie. Włosy miał rozczochrane co jeszcze bardziej mi się spodobało. Wstałam z łóżka i podeszłam do chłopaka. Miałam taką ochotę na niego. Nachyliłam się żeby go pocałować.
- Wiesz, że jak mnie teraz pocałujesz to nie pójdziemy?- położył dłonie na moich biodrach.
- Wiem.- wbiłam się w jego usta. Czułam jak się uśmiecha.
- Jesteś niemożliwa.- powiedział w przerwie między buziakami. Jeździłam rękami po jego brzuchy i popchnęłam go na łóżko. Usiadłam na nim okrakiem i obcałowywałam każdy milimetr jego ciała. Kiedy byłam przy pępku, zsunął się w łóżka i w efekcie siedziałam na jego kolanach. Zaczął rozpinać moją koszulę. Składał pocałunki na szyi, dekolcie, piersiach i brzuchu.- Jeśli chcesz przerwać to mów.- mruczał.
- Ale ja chcę to zrobić.- spojrzał mi w oczy i wstał żeby położyć mnie na łóżku. Zsunął moją spódniczkę, a ja próbowałam nas przekręcić.
- Co ty robisz?- zaśmiał się.
- Też chcę żeby było ci przyjemnie.- zarumieniłam się.
- Już jest. To jest twój pierwszy raz więc muszę się postarać.- szybko pozbyliśmy się reszty rzeczy.- Jak coś to powiedz i przerwę.- przyssał się do moich ust, a nasze ciała w końcu się połączyły w jedność.

   Leżeliśmy przytuleni do siebie, a Oliwier głaskał mnie po plecach.
- Kocham cię.- uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam.
- Wiem. A to był najlepszy prezent, dziękuję.- pocałowałam go.
- To nie ten prezent.- zaśmiał się.- Ubierz się i zejdź na dół. Posłuchałam go. Szybko naciągnęłam dolną część bielizny i jego koszulę. Kiedy byłam w salonie, chłopak kazał zamknąć mi oczy. Posłuchałam go i za chwilę poczułam coś mokrego na moim policzku. Otworzyłam oczy i pisnęłam w radości.
- Oliwier! Czy to...
- Maltańczyk. Taki jak zawsze chciałaś. To suczka i możesz nazwać ją jak chcesz.- przytuliłam go mocno.
- Jesteś najlepszy!- pocałowałam go szybko i zajęłam się psem.



niestety zawaliłam
mam nadzieję, że druga część będzie lepsza
x
nie mam już weny na te opowiadanie ale niedługo ruszy część druga

poniedziałek, 14 września 2015

Rozdział 14

   Siedziałem w salonie i oglądałam mecz kiedy usłyszałem dzwonek. Otworzyłem drzwi, ale nie spodziewałem się takiego widoku. Stała tam Lena. W sumie to próbowała stać.
- Co ty tu...- od razu rzuciła się na moją szyję i widać było, że jest pijana, I to bardzo pijana.
- Chciałam zobaczyć co u ciebie.- bełkotała z uśmiechem, który tak kocham.
- Lena, jesteś pijana. Chodź.- zaprowadziłem ją do pokoju.
- Może ciutkę.- zachichotała.- Czemu nie ma cię w szkole?- i wtedy spojrzała na moją rękę.- Oj.- zrobiła to bardzo słodko. Jest mi ciężko z tym, że nie mam jej koło siebie i nie jest już moja. Chciałbym ją mocno przytulić i powiedzieć jak ją kocham.
- Czemu przyszłaś tu taka pijana?- zerwała się z łóżka i poleciała do łazienki wymiotować. Poszedłem szybko zrobić jej herbatę. Położyłem ją w pokoju i poszedłem do niej. Siedziała oparta o szafkę z rozmazanym makijażem. Ukucnąłem obok niej i założyłem jej kosmyk włosów za ucho. Spojrzała na mnie i widziałem łzy w jej oczach. Nie lubiłem na nią wtedy patrzeć.
- Czemu przyszłaś tu w takim stanie?- spytałem ponownie.
- Chciałam cię zobaczyć. Tęsknie za tobą.- uśmiechnęła się blado.- Kocham cię.- i w tym momencie wpadła  histerie.- Nie powinno tak być. Nie chodzisz do szkoły i to moja wina. Wiem, że nie chcesz mnie znać, ale ja cię kocham...
- To po co ze mną zerwałaś? Mówiłaś, że to bez sensu!- zaczęły puszczać mi nerwy.- Otworzyłem się przed tobą i co? Byłaś ze mną, bo zrobiło ci się mnie szkoda?! Sieroty bez nikogo bliskiego?!- wrzasnąłem i zrzuciłem perfumy. Wstała i zaczęła się cofać. Musiałem ją wystraszyć.
- Zrobiłam to dla ciebie.- mówiła bardzo cicho. Nawet nie miała odwagi na mnie spojrzeć. Marcel chciał ci podłożyć narkotyki żebyś miał problemy. Powiedziała, że jeśli z tobą zerwę zostawi cię w spokoju. Gdybym ci powiedziała to on by mnie zgwa..
- Że co?- zdziwiłem się.
- Nie chciałam żeby coś ci zrobił, dlatego zerwałam z tobą. I tak byś jakąś pokochał i zapomniał o mnie.- przytuliłem ją. Nienawidzę jak płacze, Zrobiła to dla mnie. Wolała cierpieć niż narazić mnie na problemy.
- Nie zapomniałbym bo się nie da. Słuchaj.- podniosłem jej głowę tak, żeby mnie widziała.- Pomogę ci się umyć i przebrać. Wypijesz herbatę i pójdziemy spać, a jutro pogadamy. Dobrze?- pokiwała głową.

NIKOLA
   Obudziłam się w pokoju Oliwiera i potwornie bolała mnie głowa. Nie było go obok mnie więc zeszłam na dół. Miałam spuszczoną głowę. Sama nie wiem czy bałam się jego reakcji czy wstydziłam się, że przyszłam pijana do niego. A może jedno i drugie?
- Hej.- powiedziałam tak chicho, że nie jestem pewna czy to usłyszał. Nadal nie patrzyłam na niego i bawiłam się palcami. Nawet nie wiem czy jest zły.
- Możemy pogadać?- kiwnęłam głową i usiadłam na krześle.- Powiedz jeszcze raz to co wczoraj.- długą chwilę milczałam. Nie wiem czy mnie wysłucha czy może jednak zacznie się drzeć.
- Wtedy jak wracałam ze szkoły...- odchrząknęłam.- Wpadł na mnie Marcel. Powiedział, że mam wybór. Albo z tobą zerwę albo podłoży ci narkotyki. Mówił też, że już kiedyś brałeś i masz to w aktach.- słyszałam jak wstaje z krzesła i pochodzi do okna. Ukradkiem spojrzałam i widziałam, że stoi tyłem do mnie. Zaczęły lecieć mi łzy.- Nie-e chciałam żebyś miał problemy. Zagroził mi, że jeśli ci coś powiem to skończy to co zaczął na imprezie. Nie bałam się, że coś mi zrobi... Wiedziałam, że byś go pobił więc i tak miałbyś przez mnie problemy.- płakałam na całego.- Chciałam cię chronić.-  zakryłam twarz dłońmi i dałam upust emocjom. Poczułam jak kuca obok mnie i ściąga moje dłonie przez co musiała spojrzeć Oliwierowi w oczy. Były czarne...
- Przypierdolę mu.- warknął, a ja znów spuściłam wzrok.- Spójrz na mnie, kurwa.- bałam się go teraz, ale zrobiłam to o co prosił.- Przepraszam.- szepnął i ucałował moje dłonie.- To moja winna. Wciągnąłem cię w swoje problemy. Ale tak bardzo cię kocham.- założył kosmyk moich włosów za ucho.- przytuliłam go. Tak tego pragnęłam.- Bądźmy znowu razem, Proszę cię. Załatwię to tylko pro....- pocałowałam go. Nie chciałam nic mówić. Tak desperacko walczył o każdy pocałunek..
- Chodź.- pociągnęłam go i zaprowadziłam do jego pokoju.
- Co ty robisz?- uśmiechnął się, a ja pchnęłam go na łóżko.
- Miałeś urodziny. Nie dałam ci prezentu a bardzo się stęskniłam.- położyłam się na nim i zaczęłam go rozbierać. Kiedy byłam przy jego spodniach przekręcił nas.
- O nie.
- Nie chcesz?- zdziwiłam się.
- Jasne, że chcę.- zaśmiał się.- Odkąd cię poznałem miałem na to ochotę, ale nie chcę żeby tak to wyglądało. Poleżmy sobie po prostu.- pocałował mnie w czoło.


coraz bliżej koniec
podoba się?
klikajcie przeczytane i komentujcie 


piątek, 4 września 2015

Rozdział 13



OLIWIER 
   Nie wiem o co chodzi, ale jestem wściekły! Przecież jeszcze dziś rano mówiła, że mnie kocha i jestem najważniejszy!
- Kurwa mać!- uderzyłem ręką w drzewo.- Cholera.- skrzywiłem się nie tyle co z bólu jak z dźwięku. Mogę się założyć, że złamałem tą rękę. Cudowny dzień.

   Zadzwoniłem do rodziców i pojechałem do szpitala. Niestety z racji tego, że nie mam jeszcze osiemnastu lat musiało przyjechać jedno z nich. Oczywiście padło na Monikę.
- Musiałeś się bić?- zaczęła mama.
- Nie biłem się z nikim.- warknąłem.
- To co się stało?- spojrzała na mnie ze smutkiem.
- Boże Święty uderzyłem ręką w drzewo i nic.
- Słońce...
- Nie mów do mnie jakbym cię interesował! Nikogo nigdy nie obchodziłem, a wy tylko udawaliście, że można mnie kochać!- wydarłem się i zacząłem płakać jak dziecko.
- Oliwier, ciebie da się kochać. My, dziadkowie mimo, że nie jesteś naszą rodziną. A Lena?
- Zerwała ze mną...
- Jak to?- zdziwiła się.
- Powiedziała, że te bez sensu.- przytuliła mnie.
- I mówiła to tak normalnie?- głaskała mnie po plecach.
- Odbiegła prawie, że z płaczem.
- Wiem, że możesz mi nie uwierzyć... Ale wątpię żeby to był powód. Widać, że jest w tobie zakochana. To jak na ciebie patrzy i rozmawia z tobą. Spróbuj z nią pogadać.- dała mi buziaka w czoło i wstała.
- Przepraszam, że tak naskoczyłem.- uśmiechnęła się życzliwie.

NIKOLA
   Od tamtego wydarzenia minął miesiąc, a ja miałam wrażenie, że trwa wieczność. Nie widziałam w ogóle Oliwiera i bałam się co o niego. Alicja i Mikołaj chyba mają z nim kontakt, ale nie gadają obok mnie o nim. Nie wiem czy powinnam się cieszyć czy nie. Chciałabym wiedzieć co z nim. Tak bardzo go kocham...

- Masz pracę domową?- zapytała Alicja.
- Zapytaj Oliwiera.- mruknęłam.
- O co ci chodzi?- spojrzała na mnie jak na głupią.
- Może oto, że spędzacie więcej czasu z nim niż ze mną?- warknęłam na parę. Wkurzało mnie to bo ja pierwsza się z nimi przyjaźniłam, a teraz? Nie mam ani ich, ani Oliwiera. Jestem sama...
- Bo to ty zachowujesz się jak kurwa i rzucasz chłopaka, który zrobiłby wszystko dla ciebie! Jedyny chłopak, który zwrócił na ciebie uwagę, a ty zrywasz. Zaraz będziesz ryczeć, że nikt cię nie chce.- prychnęła. To było przegięcie. Wiedziała, że czułam się samotna. Wiedziałam, że mnie to bolało.
- Pierdol się.- wzięłam swoją torbę i poszłam do domu. Mam ich dość. Użalają się nad nim, a on ma to w dupie. Nie wiem co się z nim dzieję bo nie pytam oto, ale wiem, że mu ciężko. Mi też jest, ale on ma wsparcie. Ja nie mam nic.

   Powiedziałam mamie, że idę z Alicją i Mikołajem do klubu i będę nocowała u dziewczyny. Ala dzwoniła do mnie, ale odrzucałam. Powiedziała co miała powiedzieć.
   Wyszłam z domu, ale pokierowałam się do sklepu. Kupiłam sobie dwie butelki pół litrowe wódki. Jak dobrze, że nie sprawdzają tu dowodów. Postanowiłam iść nad jezioro i je wypić. Chcę zapomnieć o tym wszystkim.

OLIWIER
   Mikołaj chciał iść ze mną na piwo, ale miałem to gdzieś. Wolałem zostać sam w domu. Rodzice pojechali na weekend więc uczyłem się na zaliczanie sprawdzianów. Wtedy kiedy Lena ze mną zerwała wkurwiłem się i uderzyłem ręką w drzewo. Okazało się, że ją złamałem. A że to prawa nie było sensu chodzić na lekcje. Nie dałbym rady pisać i musiałbym patrzeć na szatynkę.



blog będzie podzielony na dwie części
każda z nich będzie inną historią
"Przeznaczenie"- czyli pierwsza część niedługo się skończy
komentujcie i klikajcie przeczytane

czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 12



kilka miesięcy później...

   Wszystko układa nam się tak, jak powinno. Oliwier nie szuka żadnych kłopotów za co jestem mu wdzięczna. Staliśmy akurat na przerwie gadając z Alicją i Mikołajem. Bardzo się cieszę, że moi przyjaciele się dogadują z chłopakiem.
- A ty jak myślisz?- szepnął mój chłopak.
- Co? Zamyśliłam się.- uśmiechnęłam się do niego.
- Żebyś przyszła do mnie jutro na noc.
- Musiałabym jedynie powiedzieć mamie, że idę do Ali.
- To napisz mi wieczorem.- dał mi szybkiego buziaka i słuchałam opowieści Mikołaja z osiemnastki jego brata i nagle mnie oświeciło. Oliwier ma za tydzień urodziny! Jak mogłam zapomnieć?

   Na następnej przerwie zaciągnęłam Alicję do biblioteki. Tam miałam pewność, że chłopacy nie będą nasz szukać. To jedyne miejsce w szkole, w którym nie lubią przebywać.
- Streszczaj się bo jestem głodna.- westchnęła.
- Masz.- zaśmiałam się i rzuciłam w nią drożdżówką. Podziękowała mi i zaczęła jeść.
- No więc?
- W następną sobotę Oliwier ma urodziny, a moi rodzice jadą na takie wczesne wakacje. Zaprosilibyśmy kilku naszych znajomych i zrobili mu taką niespodziankę.
- Spoko pomysł. Trzeba powiedzieć Mikołajowi i zrobić listę gości.
- Tylko niech Miko nic nie wygada.

   Do piątku dni zleciały bardzo szybko. Rzeczy związane z imprezą są prawie gotowe. Muszę poszukać jakiegoś prezentu dla chłopaka, ale nie wiem co kupić. Zastanawiam się czy Oliwier miał kiedyś jakiekolwiek przyjęcie. A jeśli miał to nie umiem wyobrazić sobie tego. Szłam zamyślona i nawet nie zauważyłam, że na kogoś idę.
- Prze...- urwałam kiedy spojrzałam na chłopaka, z którym prawie się zderzyłam.
- Mam szczęście.- Marcel się wyszczerzył.- Chciałem z tobą pogadać.
- A ja nie.- przeszłam obok niego, ale złapał mnie za ręką i uniemożliwił ucieczkę. - Co ty kurwa chcesz?- próbowałam wyszarpać rękę.
- Chyba kochasz Oliwiera, co?- uśmiechnął się.
- Nie powinno cię to interesować.- kiedy już miałam odejść zawołał coś przez co zdębiałam.
- Jeżeli z nim nie zerwiesz Oliwier pójdzie siedzieć za narkotyki.- odwróciłam się.
- On nie ćpa!- krzyknęłam.
- Problem w tym, że kiedyś brał więc ma wpisane to do kartoteki. A ktoś może mu podrzucić prochy.- nie mówił nigdy, że brał narkotyki.
- Nie zrobisz tego.- warknęłam z płaczem.
- Masz czas do końca dnia. Radzę ci to przemyśleć i nic mu nie mówić. O 20 w tym miejscu masz  z nim zerwać bo jak nie- dotknął mojego policzka- to skończę to co mi przerwał i jego wpakuję w poważne kłopoty.- odszedł, a ja nie wiem co zrobić. Kocham go i nie chcę żeby coś mu się stało przez to, że będę dbała tylko o swoje szczęście. Znajdzie sobie kogoś i będzie szczęśliwy. Zadzwoniłam do chłopaka i powiedziałam mu, żeby przyszedł do parku o 20 i pójdziemy do niego. Zgodził się i rozłączył się mówiąc, że mnie kocha. Łzy leciały mi po twarzy. Wszyscy go ranili, a teraz ja to zrobię...

   Siedziałam w parku i czułam wielką gulę w gardle. Kocham Oliwiera, ale nie chcę żeby coś mu się stało. Marcel może zrobić mi wszystko, ale jego nie dam bardziej skrzywdzić.
 Hej, księżniczko.- chciał mi dać buziaka, ale obróciłam głowę. Jest mi tak cholernie ciężko.- Coś się stało?
- Nie możemy być razem.- powiedziałam bardzo cicho nie patrząc nawet na Oliwiera.
- Co, kurwa?- wzdrygnęłam się bo wiem, że jest wściekły.
- To nie-e ma sensu.- łkałam.- Nie pasujemy do siebie. Przepraszam.- zraniłam go. I to bardzo, ale też go kocham i nie chcę żeby miał policje na głowie.
- Ale...
- Przepraszam.- odbiegłam płacząc. Jestem cholerną idiotką.
   Kiedy byłam w domu napisałam do Alicji żeby urodziny zorganizowała mu gdzie indziej. Dopytywała co się stało, ale powiedziałam jej jedynie, że ja i Oliwier to przeszłość. Cała trójka do mnie dzwoniła. Odrzucałam cały czas połączenia. Kiedy rozległ się stacjonarny odebrała mama.
- Kochanie, Marcel do ciebie.- podała mi telefon, a ja uśmiechnęłam się blado. Powiedziałam jej, że zerwaliśmy. Widzę, że mama bardzo się martwi.
- Halo?
- Dobra robota.- zaśmiała się.
- Dasz mi teraz spokój?- zapytałam z nadzieją.
- Na razie tak. Nie licz, że ci odpuszczę na dłużej. I nawet nie myśl żeby mówić o tym komukolwiek.- momentalnie się rozłączył, a ja czułam, że nic nie trzyma mnie przy życiu...


jest chaotyczny ale myślę, że całkiem dobry 
komentujcie i klikajcie przeczytane



środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 11

   Chodziłam zestresowana po pokoju. Denerwowałam się bo Oliwier nigdy się nie spóźnia. Co chwila sprawdzałam telefon. Zero powiadomień. Przecież nie przepadł nigdzie do cholery!
   Po półgodzinie odchodziłam od zmysłów. Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi odetchnęłam z ulgą. Zbiegłam szybko ze schodów prawie się wywalając. Otwierałam drzwi mówiąc...
- Tak się ba...- urwałam kiedy spojrzałam na niego. Miał pokrwawioną koszulkę. Zauważyłam, że krew nadal mu leci z rozciętego łuku brwiowego i ust. W tym momencie nie wytrzymałam i pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
- Hej.- mruknął wchodząc do domu. Nic nie odpowiedziałam tylko zamknęłam drzwi na klucz i zaciągnęłam go do siebie. Obiecuję, że albo się wykrwawi albo ja go zabiję.
- Usiądź. Zaraz przyjdę.- zrobił to o co go prosiłam, a sama poszłam po apteczkę. Patrzył na mnie z troską, a ja nie mogłam pohamować łez. Uklękłam między jego nogami i zaczęłam opatrywać rany. Najpierw zajęłam się łukiem. Syczał kiedy woda utleniona zaczęła szczypać.
   Skończyłam swoją robotę i poszłam odłożyć pudełko na swoje miejsce. Po drodze weszłam do pokoju rodziców i wzięłam koszulkę mojego taty. Nie chcę patrzeć na poplamioną bluzkę.
- Masz.- rzuciłam mu ją i stanęłam oparta o framugę. Z jednej strony cieszę się, że nic gorszego mu się nie stało, ale z drugiej jestem zła. Widocznie bójki ważniejsze są od mnie.
- Przepraszam.- powiedział podchodząc do mnie już przebrany.
- Daruj sobie.- próbowałam go wyminąć, ale złapał mnie za nadgarstki.
- Jest mi przykro.- mówił patrząc mi w oczy.
- Mi też jest przykro z faktem, że bójki są ważniejsze od mnie.
- To nie tak.- położył dłoń na moim policzku.
- A jak?
- Wypiłem w barze jedno piwo.- no chyba z pięciolitrowej butelki skoro się tak urządził.- Szedłem do ciebie przez park i spotkałem tam Marcina. Wkurzyłem się na niego bo on kazał ci iść do Marcela. To przez niego mógł cię zgwałcić. Mówiłem ci, że go zamorduję. Niestety on też mi przywalił. Kocham cię i pobije każdego kto cię zrani.- przytuliłam go mocno.
- To już druga osoba, którą bijesz przez mnie.- oderwałam się od niego żeby na niego spojrzeć.
- Może być ich trzydzieści, ale i tak oberwą jeśli coś ci zrobią.- uśmiechnął się i mnie pocałował.
- Wpakujesz się przez mnie w jakieś kłopoty.- oparłam swoje czoło o jego.
- Mało mnie to interesuje.

   To jest naprawdę dobry chłopak. Może lekko zagubiony, ale przecież tyle przeżył. Dodatkowo ważne jest to, że się stara. Na swój dziwny sposób, ale zawsze coś. To jest mega słodkie kiedy stara się mnie bronić. Ciekawe czy wie, że nie zawsze mu się to będzie udawało. Zaczynam się serio w nim zakochiwać. Obym tego nie żałowała.

- Co byś powiedziała na kino w weekend?- bawił się moimi włosami kiedy oglądaliśmy film.
- A jaki film?
- Horror.
- No nie.- stęknęłam.
- Nie lubisz?- zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego. Muszę przyznać, że nawet z rozcięciem na twarz i siniakiem wygląda pociągająco. Nie mogłam się powstrzymać od przygryzienia wargi.- Nie rób tego.
- Czemu?
- Bo wyglądasz wtedy zbyt seksownie.- zarumieniłam się i spuściłam głowę.- Łatwo cię speszyć.- podniósł moją brodę palcem.- Jesteś tak mało pewna siebie.- przysunął swoją twarz do mojej.- I to jest cholernie pociągające.- pocałował mnie. Podciągnęłam się tak, że siedziałam na nim okrakiem. Po dłuższej chwili się oderwałam.
- Kocham cię.- powiedziałam cicho i wtuliłam się w jego ramiona.
- Ja ciebie też. I to bardzo, ale pewnie cię zawiodę. Nawet nie umiem się opanować. Jestem ni...
- Nie mów tak!- spiorunowałam go wzorkiem.
- To, że miałeś ciężki start w życiu nie przekreśla ciebie ani twojego życia.
- Jeszcze cię zawiodę.- mruknął ponuro.- Przepraszam za dziś.- założył mi kosmyk włosów za ucho.
- Nie przepraszaj mnie. To ja powinnam ciebie przeprosić. Wpakujesz się przez mnie w kłopoty.- dotknęłam jego obojczyka palcem.
- Nie interesuje mnie to.- uśmiechnął się i znów mnie pocałował. Położyłam się koło niego.
- Nie chcę cię stracić.- szepnęłam.
- Nie stracisz.


komentujemy i klikamy przeczytane 
x
jest słaby ale jest

poniedziałek, 11 maja 2015

Rozdział 10

   Weszłam do domu uśmiechnięta. Nie myślałam, że ta randka będzie taka udana. Warto było się z nim umówić. Mama zawołała mnie na obiad.
- Widzę, że randka poszła dobrze.- ucieszyła się.
- Nawet bardzo.
- To znaczy?- dopytywała.- No chyba nie zrobiliście.. tego?
- Nie!- zaprzeczyłam.- Skąd  ogóle ten pomysł? Ale jestem z nim.
- Oh, to wspaniale! To taki dobry chłopiec.- przytuliła mnie. Dobry chłopiec bez wiary w siebie, ale najważniejsze, że mój.

OLIWIER
- Jak tam?- zapytała mama.
- Jesteśmy razem.- uśmiechnąłem się szczerze. Wiem, że ona jest zadowolona. Przecież każdy się mnie bał, a Lena? Nie przeszkadzało jej jak byłem niemiły. Dawała mi szanse.- Nie sądziłem, że tak szybko się zakocham.- wyznałem siadając naprzeciwko niej.
- Na tym polega miłość. Jest nieprzewidywalna. Pamiętaj żeby jej nie ranić. To wspaniała dziewczyna. A ty masz szczęście, że ją poznałeś. Jej łzy powinny być dla ciebie porażką.- pocałowała mnie w policzek i poszła do kuchni.
- Zjesz coś?
- Nie dzięki. Idę do Mikołaja.

LENA
   Alicja przyszła zapytać jak po wczorajszym i dostało mi się, że jej nie odpisywałam. Ups. Była jednak szczęśliwa i zaskoczona jak jej powiedziałam, że jestem z Oliwierem.
- Nawet nie wiesz jak się wkurzył jak się dowiedział, że Marcin kazał ci iść na górę.
- Zdaję sobie sprawę. Powiedział mi, że jak zobaczy Marcina to po nim.- boję się bo on jest o tego zdolny.
- A ty idziesz gdzieś z Mikołajem?- spytałam.
- Nie. Poszedł na piwo z twoim chłopakiem. Jeju jak to słodko brzmi.- przytuliła mnie.
- To idziemy na pizze!- zaśmiałam się.
   Poszłyśmy do Da Grasso i cieszyłam się, że moim rodzice znów sobie jadą.  Zaproszę do siebie Oliwiera i pooglądamy filmy. Uwielbiam spędzać z nim czas. Od razu do niego napisałam.

- Muszę ci coś powiedzieć.- zaczęła Alicja, a ja się lekko wystraszyłam.
- Tak?
- Ja i Mikołaj... zrobiliśmy to.- wyszeptała jak dzieciak. Ucieszyłam się na maksa.
- Jezu! Super! Opowiadaj.- uśmiechnęłam się zachęcająco.
- Było to tak spontanicznie. Po tej całej aferze poszliśmy do niego bo jego starych nie było. I on mnie uspakajał, że nic ci nie będzie bo jesteś z Oliwierem i pocałował mnie. No i poszliśmy na całość. Było super.- zarumieniła się.
- Cieszę się razem z tobą.- przytuliłam blondynę.- Bolało cię?
- W ogóle.- ciekawe jak to będzie wyglądał mój pierwszy raz. Siedziałyśmy śmiejąc się ze wszystkiego.
 
   Wracając z pizzy poszłam do sklepu i kupiłam chipsy i cole na wieczór. Taty kolega zgrał mi "Love, Rosie" więc obejrzymy to. Nie wiem jak on to znalazł skoro to było niedawno w kinie. W domu przebrałam się w dres i poszłam do kuchni żeby wstawić picie do lodówki, a na barku leżała kartka od mamy "Uważajcie bo wiem, że pewnie zaprosiłaś Oliwiera. Jak coś gumki macie w łazience. Kocham, mama". Boże... Oni są nienormalni, ale za to ich kocham.
   Przebrałam się i przyniosłam rzeczy do pokoju. Spojrzałam na telefon i miałam sms od chłopaka "będę za jakieś 10 min <3 ". Napisał to o 18.56, a jest już 19.15. Zaczynałam się lekko niepokoić. Można zarzucić mu dużo, ale zawsze był przed czasem.

specjalnie krótki
za błędy i literówki przepraszam, ale nie mam zbytnio czasu
x
komentujcie i klikajcie przeczyatne



niedziela, 19 kwietnia 2015

Rozdział 9

   Całą drogę Oliwier był spięty i się nie odzywał. Wiedziałam, że jest wściekły bo jego  oczy nadal były bardzo ciemne. Nie lubię go takiego. Sprawia, że mam ochotę uciec albo stać się niewidzialną.
   Kiedy weszliśmy do jego pokoju chłopak dał mi ubrania na zmianę. Chciałam lekko rozładować sytuację więc bez zastanowienia wypaliłam.
- Powinnam mieć u ciebie swoje ciuchy.- spojrzał na mnie z mordem w oczach aż miałam dreszcz.- Uspokój się ja tylko żartowałam.- próbowałam go przytulić, ale Oliwier mnie odepchnął.- Trzeba było zostawić mnie na tej imprezie.- warknęłam z łzami w oczach i poszłam do łazienki. Ale on jest wkurzający. To chyba ja powinnam być zła, że jego jakiś kolega próbował się do mnie dobrać. Chciałam powiedzieć coś żeby był taki, jakiego kocham... O Boże. Czy ja to powiedziałam?!
   Wyszłam z łazienki i obrażona usiadłam na jego łóżku.
- Przepraszam.- mruknął kucając przy mnie. Uspokoił się, ale ja ani trochę.
- Za co? Za to, że twój kolega się do mnie dobierał czy za to, że jesteś pieprzonym dupkiem?- uśmiechnęłam się słodko.
- Za oba.- westchnął.
- Mhm.
- Żałuje, że poszedłem na tego papierosa.- wziął moje dłonie w swoje i bawił się nimi. Miałam wrażenie, że biję się sam ze sobą czy powiedzieć mi czy nie.- Wiem, że to moja wina bo zbyt blisko cię dopuściłem do siebie. Nie wyobrażam sobie co bym zrobił gdyby coś ci się stało. Nie mam pojęcia co ze mną robisz, ale mam wrażenie, że zna cię całe życie a nie dwa tygodnie.- pocałował moją dłoń i poszedł do łazienki.
   Próbowałam analizować to wszystko kiedy on się mył i sama nie wiem co mam myśleć. Też mam wrażenie, że znam go dłużej, ale czy mogłam się w nim tak szybko zakochać? Przecież to tylko dwa tygodnie. Nie mam pojęcia.
- O czym tak myślisz?- zapytał, a ja myślałam, że dostanę zawału. Jego tu nie było!
- Tak sobie.- skłamałam.- Chodź już spać bo ten dzień był męczący.
- Nakłaniasz mnie żebym poszedł z tobą do łóżka?- uśmiechnął się lubieżnie. Ten chłopak to chodzący kalejdoskop. Zmienia się tak bardzo, że czasem nie wiem co się dzieję.
- Kładź się.- położyłam się bokiem, a on na plecach. Poduszki pachną nim i płynem do płukania. Cudowne połączenie. Aż się uśmiechnęłam pod nosem. Lubię tą ciszę między nami. Nie jest ona ciężka ani nic. Naglę chłopak warknął.
- Ale Marcin oberwie.- słyszałam, że mówi przez zaciśnięte zęby.
- Czemu?- odwróciłam się do niego. Miła znów ciemne tęczówki. Chłopcze weź Positivum.
- Bo ci kazał tam iść. Musiał się umówić z tym debilem skoro widział jak paliłem. Doskonale wiesz, że nie pozwolę cię skrzywdzić.- przytuliłam go. Po prostu.
- Dziękuję.- powiedziałam. Głaskał moje plecy.
- Naprawdę chcesz się ze mną umówić?- zapytał po chwili.
- Tak.- odpowiedziałam natychmiastowo. Słuchając miarowego bicia serca zasnęłam.

   Przed randką z Marcinem tak się nie bałam. Czekałam na Oliwiera w parku, cała w nerwach.
- Hej.- uśmiechnął się niemrawo i dał mi buziaka w policzek.
- Cześć. To gdzie idziemy?- spojrzałam na niego i zastanawiałam się co mu jest.
- Może najpierw kawa i ciacho?
- Jasne.
   Siedzieliśmy w kawiarni i gadaliśmy na luzie. Lubię patrzeć jak jest spokojny. Wygląda na młodszego. Uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Co?- zaśmiał się.
- Nic. Lubię cię takiego wyluzowanego i uśmiechniętego.- patrzył na mnie przez chwilę i prychnął.
- Możemy już iść?
- Jasne.- zaczęłam zakładać kurtkę.- A gdzie?
- Niespodzianka.- puścił mi oczko i wyszliśmy z lokalu.
   Kilka minut później byliśmy na wzgórzu.  Było tu naprawdę ładnie. Usiedliśmy na ławce, która tu była.
- Mogę zapalić?- spytał zestresowany.
- Jasne.- i znów zapadła cisza. Patrzyłam przed siebie i czekałam aż coś powie.
- Mieszkałem w Krakowie. Moja matka miała 16 lat jak mnie urodziła. Nie opiekowała się mną. Ani ona ani mój ojciec. Bił mnie. Pamiętam że kilka razy zgasił mi na brzuchu fajkę. To nie był normalna rodzina. Wiesz co było najgorsze? Kochałem swoich rodziców a oni? Ten skurwiel powiedział mi jak miałem 4 lata, że mnie nie da się kochać i nie mogę kochać innych. A kiedy się popłakałem uderzył mnie. Byłem i jestem nikim  Taka jest prawda. Potem byłem w domu dziecka, masakra. Każdy się ze mnie śmiał. Monika i Grzesiek zaadoptowali mnie jak miałem 7 lat. Kochali mnie mimo wszystko... Nawet kiedy wróciłem z limem. Myślałem, że moje życie jest w porządku póki nie poznałem ciebie.- zasłoniłam twarz ręka i widzę go jako małego, przestraszonego chłopca.- Nadałaś mojemu życiu sens. Ale powinnaś się odciąć od mnie i znaleźć kogoś odpowiedniego. Nie umiem cię docenić.. nic ci nie zaoferuję. Nie zauważyłaś, że odkąd mnie znasz cierpisz?
- Nie!- wstałam- Nie możesz zabronić mi kochania ciebie! Uwierz w to, że dla mnie znaczysz wszystko. Nie chcę się od ciebie odcinać. Proszę,.. nie odchodź. Nie chcę cię stracić..- mówiłam ledwo słyszalnie a on podszedł do mnie i złapał moja twarz w donie. Pragnęłam tego dotyku. Nie zastanawiałam się nad słowami. Uświadomiłam sobie, że to musi być miłość. Otarł kciukiem mój policzek i zaczął mówić.
- Nie zasługuję na ciebie. Nienawidzę się za to, że cię  kocham.. niszczę ci życie tym całym pakietem problemów.
- Chcę ten pakiet. Chcę ciebie. Nie przestanę cię kochać.- wybuczałam, a on mnie pocałował. Nie sądziłam, że można kogoś pokochać tak szybko, ale jednak.
- Spróbuję z tobą być i cię nie ranić.
pomyślicie, że wszystko dzieje się za szybko, 
ale przecież można się zakochać w przeciągu kilku dni ;)

jeśli są jakieś błędy lub literówki przepraszam ale chciałam dodać
przed moimi egzaminami 
x
komentujcie i klikajcie przeczytane





sobota, 28 marca 2015

Rozdział 8

   O 19 miała przyjść ekipa. Byłam gotowa kiedy weszła moja mama.
- Ślicznie wyglądasz, ale chwila... Czy to nie moje buty?
- Kocham cię.- przytuliłam ją.
- Wiem.- zaśmiała się.- Masz tu klucze bo jadę z ojcem do babci.- są starzy, a co chwilę gdzieś jeżdżą. To nawet ja tak często nie wychodzę.
- Spoko mamuś.- zeszłam na dół bo usłyszałam dzwonek do drzwi.- Pa!- krzyknęłam i wszyłam do Alicji.
- E no, dupo!- przytuliła mnie i wsiadłyśmy do taksówki. Przywitałam się z każdym i spojrzałam na Oliwiera. Uśmiechnął się nonszalancko.
- Ślicznie wyglądasz.- powiedział na co się zarumieniłam. Miałam nadzieję, że spodoba się chłopakowi.

   Daliśmy jako prezent alkohol i złożyliśmy Michałowi życzenia.
- Zatańczysz ze mną później?- zapytał Oliwier stając za mną. Nie zauważyłam go.
- Tak.- powiedziałam, a on podał mi piwo i gdzieś zniknął.
   Siedzieliśmy we trójkę na kanapie i dosiadł się do nas zgubiony wcześniej chłopak.
- Wiesz, było wygodniej bez ciebie.- mruknęłam, a on pociągnął mnie tak, że usiadłam mu na kolanach.
- Lepiej?- uśmiechnął się. Nie odpowiedziałam bo speszyło mnie to. On jak mało kto umie mnie zawstydzić. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym pijąc alkohol. W końcu Oliwier poprosił mnie do tańca.
- Lubię z tobą tańczyć.- powiedział muskając moje udo swoją rozgrzaną dłonią. Przeszedł mnie ten cholernie przyjemny dreszcz.
- A z tobą nie lubię.
- Czemu?- spojrzał na mnie.
- Bo mnie dotykasz. Tak jak nie powinieneś.- rzuciłam i odsunęłam się lekko.
- Przepraszam.- szepnął mi do ucha, a mnie znów przeszedł dreszcz.
   Tańczyliśmy nie wiem ile, ale później Mikołaj wyciągnął go na papierosa. Podszedł do nas Marcin.
- Oliwier prosi żebyś poszła do niego na górę.- zdziwiłam się lekko, ale podziękowałam i udałam się w tym kierunku. Weszłam do pokoju gdzie jak myślałam był chłopak.
- Co chciałeś?- zamknęłam za sobą drzwi bo nie można było rozmawiać przez głośną muzykę. Koleś się odwrócił, a ja się przestraszyłam.
- Jesteś bardzo łatwowierna.- zaśmiał się Marcel.
- Czego ty chcesz?- cofnęłam się do drzwi, ale chłopak szybko stanął obok mnie i popchnął na łóżku.
- Chyba wiadomo.- trzymał moje dłonie nad głową i nachylił się żeby przejechać nosem po mojej żuchwie.
- Puść mnie!- krzyknęłam.
- Krzycz sobie, ale i tak nic nie słychać.- zaczęłam się kręcić.- Bądź spokojna to nie będzie bolało.- zaczęłam płakać. Marcel dotykał mnie i całował. Chciałam się wyrwać, ale był za silny. Już się poddałam. Nie było sensu walczyć.

OLIWIER
   Wróciliśmy z papierosa i chciałem zatańczyć z Leną, ale nigdzie jej nie było. Podszedłem do Alicji, a ona zdziwiła się na mój widok.
- A ciebie nie powinno być na górze?- uniosła jedną brew wskazując na mnie.
- Nie? A czemu mam być?- nie powiem, zaskoczyła mnie.
- No bo przyszedł Marcin i powiedział, że jesteś na górze i że Lena ma do ciebie iść.- wytłumaczyła, a ja od razu poszedłem na górę z najgorszymi przeczuciami. Mikołaj poszedł za mną. Przecież on mógł jej coś zrobić! Mści się za kosza.

LENA
   Jego ręce były pod moją sukienką. Nawet nie mogłam go kopnąć bo miałam unieruchomione nogi.
- Nie ruszaj się szmato. Najpierw zobaczę czy Oli dobrze wybrał.- nagle poczułam ulgę.
- Spierdalaj od niej!- krzyknął Oliwier i rzucił go na podłogę.- Nigdy więcej jej nie dotykaj ani nie wyzywaj.- usiadł na nim i zaczął go okładać pięściami. Bił go po twarzy tak mocno, że na knykciach miał krew. Wtuliłam się w Mikołaja, który wziął się nie wiadomo skąd. Po jakiejś chwili się uspokoiłam, a chłopak nadal go bił.
- Oliwier! Zejdź z niego! Zabijesz go!- krzyczałam i próbowałam go od ciągnąć, ale bez skutku. Znów płakałam.- Proszę! Umówię się z tobą, ale zostaw go!- padłam na kolana i płakałam dalej.
   Nagle poczułam czyjś ciepły dotyk.
- Chodź.- powiedział Oliwier. Spojrzałam mu w oczy. Były aż czarne. Bałam się..

celowo ucięty
x
komentujcie i klikajcie przeczytane


niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 7

   Stałam i patrzyłam jaki Oliwier dogaduje się z moimi przyjaciółmi. Przy nich też jest wyluzowany, a nie zadufany w sobie. Nie lubię kiedy zachowuje się jak dupek. Jeśli chce, potrafi być naprawdę czarujący. Przez co mam wrażenie, że sprawy z nim idą za szybko. Nie mogłam się głębiej zastanowić bo Ala zaczęła mówić na tyle głośno, że zwróciłam na nią uwagę.
- Może chcesz siedzieć z Leną?- zapytała Alicja, a ja spojrzałam na nią zdziwiona.
- A nie będzie ci to przeszkadzać?
- Jasne, że nie.- uśmiechnęła się do niego.Czy te pytanie nie powinno być skierowane do mnie?
- Widać, że ja wam nie jestem potrzebna.- mruknęłam i podszedł do nas Marcin.
- Hej.- powiedział do wszystkich ignorując chłopaka, którego tak bardzo nie lubił.- Możemy pogadać?- zwrócił się do mnie.
- Spoko.- odeszłam z nim na bok.

OLIWIER
- A ten co się tak do niej klei?- spojrzałem na chłopaka, który gadał z Leną. Nie lubię typa.
- Marcinowi chyba od zawsze się podobała Lena.- powiedział Mikołaj.
- Pewnie chcą ją gdzieś zaprosić.- dodała Alicja. Nie podobał mi fakt, że on do niej świruje. Dziewczyny chwilę później przyszła uśmiechnięta.
- A tobie co?- zapytałem lekko wściekły.
- Umówiłam się na randkę w czwartek.- to zajebiście.
- Wiedziałam.- zaśmiała się blondynka.
- Chyba nie masz zamiaru iść?- rzuciłem ostro.
- A to niby czemu?
- Bo on chce cię przelecieć.- zauważyłem, że nasi znajomi się ulotnili.
- Ty też!- krzyknęła.- Nie będziesz mi układał życia.
- To umów się ze mną.- powiedziałem.
- Zapomnij.- i odeszła. Szkoda, że o niej nie da się nie pamiętać. Jeszcze chwilę patrzyłem jak Marcin chwali się kolegom, że wyrwał szatynkę. Zamorduję go kiedyś.

LENA
   Kiedy przyszedł czwartek nie byłam jakaś spięta. W końcu to kolega. Nie traktuję go poważnie bo to nie on mi się podoba. Tak. Podoba mi się ktoś to nie powinien. Oliwier. Sama się dziwię, że to przyznaję, ale zgodziłam się na kino żeby dopiec chłopakowi.
   Od tamtej pory ze mną nie gada. I dobrze. Może mi się odpodoba. Tak czy siak miałam zamiar dobrze się bawić.

   Byliśmy w kinie i poszliśmy do kawiarni. Sporo się śmialiśmy i była luźna atmosfera. Marcin zaproponował mi spacer. Ten się chociaż umie zachować.
- Cieszę się, że zgodziłaś się wyjść ze mną.- powiedział kiedy wracaliśmy do mojego domu.
- Fajnie, że mnie zaprosiłeś.- uśmiechnęłam się. Stanął na chwilę i złapał mnie za rękę. Przyciągnął do siebie i położył ręce na dole moich pleców. Już mi się nie podoba to spotkanie.
- Podobasz mi się.- rzucił bez niczego.- Może no wiesz.. spróbowalibyśmy być razem?
- Em.. Doceniam to i w ogóle jesteś fajny, ale...
- Ale wolisz Oliwiera. Rozumiem.- uśmiechnął się blado i odszedł kawałek od mnie.- W sumie widać, że chciał mnie zabić jak podszedłem. Powodzenia.- dał mi buziaka w policzek i odszedł. Czuję się jak szmata. Brudna szmata...
- Oh, czyżby Oli wiedział, że szlajasz się z innymi?- usłyszałam za sobą głos Marcela.- Nie ładnie.- mruknął i poszedł przed siebie. Aha?

   Moi rodzice szykowali się do restauracji bo mieli dziś rocznicę. Miło, że mimo upływu lat tak się kochają. Było po 18 więc długo ich nie będzie. Bóg wie co będą robić. Nie wnikam. Ja zatem postanowiłam, że pójdę pod prysznic.
- Pa słońce!- krzyknęła mama.
- Pa!- odkrzyknęłam i weszłam pod gorący strumień. O tak. Tego było mi trzeba. Chwila relaksu po tym stresującym tygodniu.
   Śpiewając nakładałam swój ukochany balsam kakaowy. Standardowo zapomniałam bielizny na zmianę więc owinęłam się ręcznikiem. Weszłam do pokoju i krzyknęłam.
- Co ty kurwa tu robisz?- serce waliło mi jak oszalałe. Oliwier odwrócił się i zmierzył mnie wzrokiem z głupim uśmieszkiem. Przestraszyłam się jak nie wiem. Od razu się spięłam.
- Ślicznie wyglądasz.- powiedział, a ja zarumieniona jeszcze mocniej trzymałam za ręcznik,
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.- podszedł bliżej mnie. Czułam jego zapach.
- Twoi rodzice mnie wpuścili.- pokazał swoje białe zęby.- Pięknie pachniesz.- przejechał nosem po mojej szyi. To było przyjemne. No i jak on ma mi się odpodobać?!
- Mogę się ubrać?- mruknęłam rozanielonym głosem.
- Z chęcią popatrzę.- usiadł na moim łóżku i patrzył na mnie ochoczo. Dalej czerwona jak nie wiem podeszłam do szafki po majtki i stanik. Zgarnęłam po drodze dres i bluzkę żeby się ubrać.
- Jak randka?- spytał kiedy weszłam znów do pomieszczenia.
- Hm.. nawet spoko.
- Szczegóły?- głos miał beznamiętny. Miałam wrażenie, że był zły.
- Byliśmy w kinie i na kawie, a później spacer. Trochę oklepane, ale trudno. No i powiedział, że mu się podobam i czy będę z nim.- i w tym momencie Oliwier się zagotował. Wiedziałam!
- No i co? Zgodziłaś się?- wstał krążąc po pokoju.
- Nie, on mi się nie podoba. A później spotkałam Marcela.- o kurde, teraz to jest wściekły.
- Dotknął cię?- warknął przez zaciśnięte zęby. Ten widok mi się nie podoba. Nie lubię jak on jest zły. Pociemniały mu oczy i miał zaciśnięte pięści.
- Spokojnie.- podeszłam do niego. Zastanawiałam się czy go dotknąć czy nie. W końcu położyłam mu dłoń na ramieniu.- Spytał tylko czy wiesz, że jestem z kimś innym.- nadal był zły więc go przytuliłam. Bił się sam ze sobą i w końcu mnie objął.
- Nie darowałbym sobie gdyby coś ci się stało. Mam na ciebie zły wpływ.- i znów pojawił się dziwny Oliwier.- Umów się ze mną.- mruknął.
- Wybacz, ale nie.

komentujcie i klikajcie przeczytane





piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 6

   Obudziłam się około 8. Obok mnie leżał Oliwier. Wyglądał tak beztrosko i młodo. Był słodki jak małe dziecko. Miałam ochotę go dotknąć. Dziewczyno, weź się ogarnij! Zaraz się w nim zakochasz. Moja podświadomość miała racje. Mogę później tego żałować. Westchnęłam ciężko. Chciałam wyjść delikatnie, ale chłopak obudził się i uśmiechnął do mnie.
- Jak ci się spało?- zapytał zachrypniętym głosem. Oparł się na łokciu i widziałam jego tors z małymi bliznami. Dziwne.. Ale wyglądał tak seksownie, że przygryzłam wargę. Musiałam to zrobić.
- Dobrze, ale jestem głodna.- wstał na chwilę i gdzieś wyszedł. Po chwili wrócił do mnie.
- Masz.- podał mi czarne leginsy i swoją bluzę.- Leginsy są mojej starszej siostry.
- Nie wiedziałam, że masz siostrę.- zdziwiłam się.
- Dużo rzeczy o mnie nie wiesz. Martyna ma 23 lata i studiuje w Krakowie.- wyjaśnił mi.
   Kiedy się ubrałam chłopak zaprowadził mnie na dół gdzie była jego mama.
- Dzień dobry.- zarumieniłam się.
- Cześć kochana.- uśmiechnęła się pogodnie.
- To Lena.- przedstawił mnie.
- Zjesz coś, słońce?
   Jego mama była naprawdę wspaniała. Nie sądziłam, że tak ciepło mnie przyjmie. Moi rodzice nie byliby zadowoleni gdyby jakiś chłopak przyszedł ze mną rano do kuchni. Pożegnałam się z nimi i poszłam do siebie. Czułam się lekko skrępowana w ich towarszystwie. Zwłaszcza, że nie znałam tak bardzo Oliwiera.

OLIWIER
- Ładna ta twoja dziewczyna.- uśmiechnęła się do mnie kiedy usiadłem ponownie do stołu.
- To nie moja dziewczyna, ale to fakt. Jest ładna.- upiłem łyk herbaty.
- Sądzę, że powinieneś dać jej szanse. Może się zakochasz w niej?
- Wiesz, że to niemożliwe.- zaprzeczyłem szybko.
- Ty tak uważasz bo nie dopuszczasz ludzi do siebie.- poklepała mnie po ramieniu i wszyła. Przecież ja nie jestem zdolny do kochania kogoś, ale ona mnie pociąga. Ma w sobie coś co nie pozwala zapomnieć o niej. Zaczynam się zastanawiać czy dobrze się to skończy.

LENA
   Ubrałam się w coś wygodnego  i pojechałam do galerii. Od razu kiedy Ala mnie zobaczyła rzuciła mi się na szuję. Najpierw pochodziłyśmy po sklepach, a dopiero później poszłyśmy na kawę.
- To jak ci poszło nauczanie, pana agresywnego?- zapytała. Chyba będę używała tego określenia.
- Wyszło to tak, że poszłam z nim do klubu.- dziewczyna zakrztusiła się.
- Jak?
- No bo powiedziałam, że pora wziąć się za lekcje. A on powiedział, że on sobie sam poradzi. Więc powiedziałam mu, że może sobie iść. No i ten.. wyciągnął mnie.
- I jak było?- dopytywała się.
- Nawet fajnie. Do momentu aż nie przyszedł jego znajomy.
- Czyli?- ale ona jest ciekawska.
- Chciał ze mną zatańczyć, ale Oliwier mu powiedział, że on ze mną idzie tańczyć to poszłam. Potem zaczął gadać, że zmieniam go. A potem odbił mnie Marcel i mówił, że to są brednie i chciał zaciągnąć mnie do łazienki.- Ala otworzył szeroko oczy.- No i wpadliśmy na wychodzącego Oliwiera i on mu przywalił. Odciągnęłam go od tamtego.
- Jezu, tyle rzeczy mnie omija.- załamała się.
- Ale to nie koniec. Przenocowałam u niego bo tak omamił moich staruszków, że wyszło, że idziesz z nami i nocuje u ciebie. I dziś rano poznałam jego mamę.
- Jak w filmie.- uśmiechnęła się.- Podoba ci się?
- Sama nie wiem. Jest agresywny i nie miły. Ale on się  zmienia co chwile. Raz jest nonszalancki, za chwilę uwodzicielski. No wiadomo, że jest mega przystojny.- uśmiechnęłam się pod nosem.- Ale mimo tych wad coś mnie do niego ciągnie.
- Zakochujesz się w nim.- stwierdziła.
- Przesadzasz.- machnęłam ręką.
- Miałam tak samo z Mikołajem. Pamiętaj, że dwa minusy dają plus.

   Po zakupach leżałam w swoim łóżku i zastanawiałam się nad tym co mówiła Alicja. Przecież on jest denerwujący i złośliwy. Wkurza mnie kiedy stara się być uwodzicielski, ale mimo to lubię jego dotyk... O cholera! Ja się w nim zakochuję! Napisałam szybko do Ali "chyba miałaś racje, ja się w nim zakochuje..". Odpisała mi po chwili "to daj się ponieść, ale uważaj ;*".

taka mała informacja: akcja toczy się na początku grudnia
ale nie chce mi się do każdej stylizacji dodawać kurtki ;)
x
komentujcie i klikajcie przeczytane

kilka uwag: wiem, że mogą wam się nie podobać pewne elementy.
Stylizacje będą w załącznikach bo nie umiem opisywać tak dobrze.
Mam swój, troszkę inny styl pisania i napisałam w odpowiedzi na jakiś
komentarz, że postaram się zmienić to. Nie dam rady tak od razu zmienić 
stylu pisania. Proszę to uszanować i nie pisać mi tego po trzy razy. Umiem przyjąć 
krytykę, ale bezsensu pisze ciągle to samo jedna osoba. Jeżeli nie podoba ci się fabuła
to nie czytaj i po problemie. Jeśli będą znów pojawiać się takie komentarze to przerwę 
pisanie bo nie mm ochoty czytać tych samych uwag w kółko. Postaram się zmienić to, ale 
to troszkę może zająć.
pozdrawiam ;) 

piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 5

   Może nie będzie tak źle? Patrzyłam na swoje odbicie. Nie wiem co z tym chłopakiem jest, ale coś mnie ciągnie do niego. Nie powinno tak być. Wyrzuciłam te myśli z głowy i zeszłam na dół. Oliwier stał z moim rodzicami i uśmiechnął się nonszalancko jak mnie zobaczył. Przewróciłam oczami.
- Ślicznie wyglądasz.- pocałował mnie w policzek. Stanowczo za blisko ust.
- Piękna z was para.- rzuciła rodzicielka.
- Uważaj na nią.- dodał tatuś.
- Niech pan się nie martwi.- położył mi dłoń na plecach.- Jest w dobrych rękach.- mówiąc to zacisnął swoją dłoń na  moim pośladku. Zamorduję go. Przysięgam.
- Te ręce to trzymaj przy sobie.- rzuciłam kiedy byliśmy na dworze.
- Jeszcze będziesz krzyczała moje imię i błagała o dotyk.- patrzył mi w oczy kiedy wypowiadał te słowa.
- Jak chcesz, to mogę nigdzie nie iść.- powiedziałam ostro.
- Spokojnie kochana.

   W klubie zajęliśmy miejsce przy barze i piliśmy drinki. Widziałam jak dziewczyny patrzyły na niego, ale on je olewał. Wkurzały mnie swoim zachowaniem. Czy jestem zazdrosna? Chyba tak.
- Czemu jesteś w naszej klasie skoro jesteś rok starszy?- męczyło mnie te pytanie.
- Długa historia.- uciął. Przyglądał mi się chwile. Usłyszeliśmy za sobą chrząknięcie.
- Oliwier?
- Marcel?- zdziwił się chłopak i spojrzał na mnie przelotnie.- Siema stary.
- A ta piękna istota?- zwrócił się do mnie.
- Lena.- próbowałam być miła.
- Można z tobą zatańczyć?- spytał, ale szatyn uciął.
- Teraz ja z nią idę tańczyć.- pociągnął mnie za rękę i poszliśmy na parkiet.
   Kiedy stanęliśmy wśród ludzi chłopak położył mi dłonie na biodrach i zaczął mną poruszać.
- Nie wiem co ty ze mną dziewczyno robisz.- szepnął. Nie wiedziałam co się dzieję. Przyciągnął mnie bliżej siebie. Czemu przy nim czuję się wyjątkowa?- Nie mogę przestać o tobie...
- Odbijany!- krzyknął Marcel i dosłownie wyrwał mnie od Oliwiera.
- Trzeba przyznać, że chłopak umie bajerować.- powiedział tańcząc, a w sumie obcierając się o mnie.
- Co proszę?
- No to, co do ciebie mówił. Nie jesteś żadną wyjątkową laską. Szuka nowej dziwki i mówi to każdej.- przyciągnął mnie do siebie i położył mi dłonie na tyłku.
- Spierdalaj.- zaczęłam się wyrywać i szukać wzrokiem Oliwiera.
- Możesz być moja. Ze mną byłoby ci lepiej.- zaczął mnie ciągnąć w stronę łazienek, a ja czułam strach. Nigdzie nie było szatyna. Marcel chciał wepchnąć mnie do łazienki, ale z niej wyszedł chłopak.
- Co ty kurwa robisz?!- jego oczy pociemniały.
- Idę wypróbować twoją koleżankę.- zaśmiał się i został uderzony.
- Zabieraj od niej łapy!- warknął i chciał jeszcze raz go uderzyć.
- Zostaw go!- krzyknęłam.- Nie jest tego wart.- przytuliłam go i zaczęłam płakać. Tak się bałam. To chyba poskutkowało bo objął mnie.
- A z tobą suko nie skończyłem. I pamiętaj o tym co ci mówiłem.- dorzucił tamten i poszedł.
- Wszystko okey?- mówił mocno mnie obejmując.
- Teraz już tak.- szepnęłam.

- Co on ci mówił?- zapytał kiedy usiedliśmy u niego w pokoju. Jak się okazało ten cwaniak powiedział rodzicom, że idzie z nami Ala i że będę u niej spała.
- Słyszał to co mówiłeś i powiedział mi żebym ci nie wierzyła bo mówisz to każdej. A no i że szukasz kolejnej żeby...- nie dał mi skończyć.
- Chyba mu nie uwierzyłaś?! Ja pierdole, niech ja go tylko spotkam. Dostanie mu się jak nie wiem. Pożałuje tego!- był wściekły, a ja nie wiedziałam co robić więc go przytuliłam. To działa.
- Dziękuję, że mnie uratowałeś... znowu.- powiedziałam wtulona jego klatkę piersiową.
- Nie ma sprawy mała.
   Dał mi swoją za dużą koszulkę. Ubrałam się w nią i usiadłam koło chłopaka.
- Nie wiem po co ty to robisz.- nie odpowiedział mi nic.
- Połóż się.- nakazał. Położyłam się na boku, a on mnie przykrył.
- Zaraz wracam.- po jakiś 5 minutach przyszedł przebrany.- Dobranoc.- pocałował mnie w czoło, a ja szybko zasnęłam.

komentujcie i klikajcie przeczytane 

piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 4

   W czwartek po szkole miałam dopiero czas żeby iść do Alicji. Mam już dość tej szkoły. Ciągle coś mnie denerwuje, a w szczególności Oliwier. Kiedyś go zamorduję. Chyba każdy sąd mnie uniewinni.
- No to kretyn z niego.- stwierdziła.
- Weź. Marcin boi się do mnie powiedzieć cokolwiek, a Mikołaja wziął za mojego chłopaka. No i w sobotę przychodzi na korki z maty.
   Długo z nią gadałam. W niedziele mamy iść na zakupy bo w sobotę za tydzień, Michał z naszej klasy ma urodziny i zaprosił nas na domówkę. Niestety idzie też Oliwier.

   Wracałam do domu około 19 przez park i nagle usłyszałam czyjeś głosy.
- Nie mam kasy.- skomlał jakiś chłopiec.
- A mnie to kurwa nie interesuje.- w tym warczeniu rozpoznałam mojego "prześladowcę".
- Zostaw go! Słyszysz?- krzyknęłam w jego stronę.
- A ty się nie wtrącaj!
- Nie widzisz, że on się ciebie boi?- wysyczałam i podeszłam do nastolatka. Uśmiechnęłam się ciepło i podałam mu jego plecak.- Proszę.
- Dzięki.- spojrzał na mnie z wdzięcznością i szybko odszedł. Ja też miałam taki zamiar, ale KTOŚ mi to uniemożliwił mi.
- A ty się musisz we wszystko wtrącać? Nie masz swojego życia, księżniczko?!
- Mam.
- To chyba w chuj nudne.- prychnął.
- Ciebie nie powinno to interesować.- zmrużyłam oczy.
- Uprawiałaś już seks?- zapytał z dupy.
- Co proszę?- zatkało mnie.
- No czy miałaś kogoś kto mógł odebrać ci dzie..
- Nie miałam nigdy chłopaka, okey?- zarumieniłam się.
- Mówiłem, że masz nudne życie?- puścił mój nadgarstek.
- Cieszę się, że twoje jest bajeczne.- odwróciłam się i zapytał...
- Umówisz się ze mną?- czy on ma nierówno pod sufitem?
- Zapomnij.- nie czekając na nic poszłam do domu.

   Piątek zleciał bez żadnych problemów. Nie licząc Oliwiera. Wstałam o 11 i zjadłam śniadanio-obiad. Później wzięłam gorącą kąpiel aby odprężyć się przed lekcjami z chłopakiem.
   O 15 byłam gotowa. Zeszłam do rodziców i usiadłam przy stole.
- Nie zostawicie nas samych, prawda?- spojrzałam błagalnie na mamę.
- Wybacz, ale zaraz wychodzimy do kina. A ty sobie randkuj.- zaśmiał się tata.
- Aha? Idę do siebie.- poszłam na górę i usłyszałam dzwonek. Godzina śmierci nadeszła.
- Dzień dobry. Zastałem może Lenę?- mówił tak miłym głosem, że chciało mi się rzygać.
- Dzień dobry. Już wołam. Lena!- zawołała mama.
- Hej.- mruknęłam do Oliwiera.
- Cześć.- uśmiechnął się słodko.- Już wiem po kim Lena jest taka śliczna.- rodzicielka cieszyła się jak dziecko, a ja stałam z otwartą buzią. Chłopak puścił do mnie oczko, a ja stałam jak głupia.
- Uroczego masz tego chłopaka.- zwróciła się do mnie, a ja w odpowiedzi uniosłam tylko brew.
- Dobrze, już chodź. Nie róbcie czegoś złego dzieciaki.- uśmiechnął się.
- Tato.- jęknęłam.- Idzie już lepiej, a ty chodź.- chłopak posłusznie wszedł ze mną po schodach.
- Muszę przyznać, że twój tyłek wygląda zajebiście w tych spodniach. Ciekawe jak bez nich.- zacisnęłam zęby i odwróciłam się do niego.
- Mamy się uczyć maty, a nie...
- A nie co?- uniósł jedną brew.
- Robić.. uskuteczniać podryw jeśli w ogóle można to tak nazwać.- zmieszałam się lekko.
- Wybacz, ale ja mate ogarniam więc sobie poradzę.- usiadł na moim łóżku.
- To możesz sobie iść i nie marnować mi czasu?- zapytałam z nadzieją.
- A masz coś do roboty?- rzucił z kpiną.
- No nie, ale...
- Więc zostaję z tobą.- papa nadziejo.
- To może się czegoś napijesz?- nie dam po sobie poznać, że mnie denerwuje.
- Herbatę poproszę.- poszłam na dół i zrobiłam dwie herbaty. Na górze chłopak oglądał wystawione zdjęcia na półce. Trzymał w dłonie to, na którym się śmieję kiedy jestem przerzucona przez ramię taty.
- Co ty taki byłeś miły dla moich rodziców?- położyłam kubki i usiadłam po turecku na łóżku.
- Żeby cię podrywać muszę zaprzyjaźnić sobie twoją rodzinę.- powiedział odstawiając te zdjęcie.- Jakie masz plany na dziś wieczór?
- Będę leżała tu.- pokazałam na miejsce, na którym siedzę.- I będę oglądała filmy.
- A może pójdziemy razem na imprezę?- spytał patrząc mi w oczy. Podał mi kubek i upił ciepły napój ze swojego.
- Nie znam cię za bardzo.- odpowiedziałam w moim przekonaniu mądrze.
- Mam 17 lat. Mieszkam od 12 lat w Łodzi. Lubię szatynki. Hmm.. zawsze dostaję to co chce. Teraz mnie znasz. Więc idziesz?
- No okey.- zgodziłam się niechętnie. Spojrzałam na niego i oniemiałam. Jest taki przystojny. Co on ze mną robi?
komentujcie i klikajcie przeczytane
piszcie czy się podoba ;)




sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 3

   Słabo wspominam weekend. Całą sobotę przespałam, a w niedziele uczyłam się na sprawdzian z chemii. Czyli normalny weekend w moim wykonaniu.
   Przed szkołą spotkałam Mikołaja.
- Siema.- dał mi buziaka w policzek.
- Hej, a gdzie Ala?- zapytałam zaskoczona brakiem jego drugiej połówki. Rzadko jest bez niej.
- Chora jest. Więc jestem zdany na ciebie.- udał niezadowolenie. Szturchnęłam go lekko śmiejąc się. Obok nas przeszedł jakiś koleś cisnąc Miko z bara. Chłopak nie zareagował. Podziwiam go bo ja bym się zaraz rzucała. Taka właśnie jest różnica w naszej paczce. Alicja i Mikołaj są spokojni, a ja porywcza.
   Kiedy zadzwonił dzwonek poszłam na geografie. Zajęłam swoją ostatnią ławkę i zaczęłam pisać do blondynki "cała klasa oprócz ciebie dziewiono ;/". Na odpowiedź długo nie czekałam "życie mordo, napisz mi jaki jest nowy ^^ będę dopiero za tydzień".
   Cholera, zapomniałam. Dziś przychodzi do nas nowy koleś. To wyjaśnia tyle dekoltów w pierwszych ławkach.
- Ej, Lena?- zawołał mnie Marcin.
- Tak?- spojrzałam na chłopaka, który siedział na lewo w ostatniej ławce.
- Zrobiłaś mate?
- Zapomniałam, a co?- spytałam.
- Bo chciałem się zapytać czy dasz mi spisać.
- Zaraz napiszę i ci dam.- Marcin uśmiechnął się, a ja wyjęłam książki i zaczęłam rozwiązywać zadanie.
   Nauczycielka coś gadała, ale jej nie słuchałam. Z tego co zrozumiałam przeniosła nam wychowawczą z czwartku na teraz. Dla mnie bomba. Mata tak mnie pochłonęła, że nie zwracałam uwagi na naszą klasę.
   Po jakimś czasie usłyszałam dźwięk przesuwanego krzesła, ale nawet nie chciało mi się podnieść wzroku. Poczułam jedynie ładne męskie perfumy.
- Widocznie to przeznaczenie.- o nie. Powoli podniosłam wzrok na Oliwiera, albo Olafa? Sama nie wiem.
- Albo przykry pech.- schowałam podręczniki i nachyliłam się przez "kolegę".- Masz. Chyba dobrze.- podałam zeszyt sąsiadowi, a on wziął go "przypadkowo" dotykając mojej dłoni.
- Jesteś zajebista.- puścił mi oczko. Już miałam coś odpowiedzieć gdyby nie tamten.
- Nie to, że nie podoba mi się fakt, że nachylasz się nad mną, ale wolałbym to na osobności.- wyprostowałam się jak strzała.
- Jesteś gburowaty.- stwierdziłam nie patrząc na chłopaka z ławki. To się nazywa kara za każdy grzech.
- Lena?- usłyszałam głos nauczycielki.
- Tak?
- Oprowadź Oliwiera po szkole. Teraz.- dodała i zajęła się tłumaczeniem o wycieczce. Jęknęłam i wstałam nie czekając na bruneta.

   Pokazywałam mu co gdzie jest. Szedł za mną cały czas.
- Możesz przestać gapić mi się na tyłek?- żałuje, że zdjęłam sweterek.
- Sorry, ale to niezły widok.- zaśmiał się. Zrobił krok w moją stronę, a ja w tył. Robił to do momentu kiedy dotknęłam ściany. Oparł rękę nad moją głową i muszę przyznać, że jest wyższy o około dwie głowy.- A może pokazałabyś mi łazienkę? A tam mogłabyś...- przybliżył się tak, że szeptał mi do ucha.- pokazać coś więcej?- kończąc musnął moje ucho i policzek nosem.
- Spierdalaj.- warknęłam i odepchnęłam go.
- Szkoda, że twój chłopak nie wie jak się zarumieniłaś na myśl o namiętnej chwili w kiblu.- zaśmiałam się.
- Szkoda, że nie mam chłopaka.- uniosłam jedną brew i zadowolona poszłam na lekcje. Aż miło było patrzeć jak stał taki zdezorientowany.
    Później była mata. Musiałam siedzieć z tym debilem.
- Lena pomoże ci z nauką do sprawdzianu poniedziałkowego.- spojrzała na mnie nauczycielka. Więc super. Znowu..
- W sobotę jestem u ciebie.- powiedział siadając do ławki. Wpadłam.
   Przebrałam się i wyciągnęłam telefon. Napisałam do przyjaciółki "masakra, ten koleś co do nas doszedł to ten z parku.. ale pech ;/". Odpisała mi zaraz "raczej przeznaczenie, a ładny? :D". Wystukałam "niestety tak, ale opowiem ci wszystko jak przyjdę ;*"
   Z dziewczynami poszłyśmy na hale, a tam co? Pecha ciąg dalszy...
- Gramy dziś w nogę z chłopakami.- zawołał trener.- A teraz się rozciągać.- zagwizdał i zaczęliśmy biegać.
- Mówię wam. Przeleciałabym nowego.- zaśmiała się Malwina.
- Nie dziwię ci się.- poparło ją kilka koleżanek.
- Ale masz szczęście Lena.
- Nie nazwałabym tak tego.- westchnęłam i odbiegłam sobie. Później dziewczyny prężyły się przed Oliwierem, ale on gadał sobie, bez zwracania uwagi na nie, z Michałem i Kubą. Stanęłam sobie kawałek od nich i podszedł do mnie Marcin.
- Dzięki za zadanie z maty.- miał farta, że zrobiłam to dobrze bo akurat jemu sprawdzała pracę.
- Nie ma sprawy.- uśmiechnęłam się.
- A może miałabyś czas żeby wyjść ze mną? Może do kina albo coś? No wiesz, jako podziękowanie za tą piątkę.- miałam się już zgodzić, ale kto mi przerwał?
- Wybacz kolego, ale Lena będzie uczyła mnie maty w weekend więc spierdalaj.- objął mnie i przyciągnął do siebie, a zrezygnowany brunet odszedł.
- Co ty odpierdalasz?- odsunęła się od niego jak oparzona.
- Ratuję twój zgrabny tyłek.- uśmiechnął się.
- Ratujesz przed czym, przepraszam bardzo?- skrzyżowałam ręce na piersi.
- No błagam. On próbuje dobrać ci się do majtek.- prychnął.
- Robisz to samo.- podniosłam głos.
- Ze mną miałabyś raj.- mruknął i przeszedł obok mnie klepiąc mnie tyłek.
- Debil!- krzyknęłam ma za nim. Odwrócił się i wzruszył jedynie ramionami i zrobił minę w stylu "Bitch please".

komentujcie i klikajcie przeczytane