sobota, 28 marca 2015

Rozdział 8

   O 19 miała przyjść ekipa. Byłam gotowa kiedy weszła moja mama.
- Ślicznie wyglądasz, ale chwila... Czy to nie moje buty?
- Kocham cię.- przytuliłam ją.
- Wiem.- zaśmiała się.- Masz tu klucze bo jadę z ojcem do babci.- są starzy, a co chwilę gdzieś jeżdżą. To nawet ja tak często nie wychodzę.
- Spoko mamuś.- zeszłam na dół bo usłyszałam dzwonek do drzwi.- Pa!- krzyknęłam i wszyłam do Alicji.
- E no, dupo!- przytuliła mnie i wsiadłyśmy do taksówki. Przywitałam się z każdym i spojrzałam na Oliwiera. Uśmiechnął się nonszalancko.
- Ślicznie wyglądasz.- powiedział na co się zarumieniłam. Miałam nadzieję, że spodoba się chłopakowi.

   Daliśmy jako prezent alkohol i złożyliśmy Michałowi życzenia.
- Zatańczysz ze mną później?- zapytał Oliwier stając za mną. Nie zauważyłam go.
- Tak.- powiedziałam, a on podał mi piwo i gdzieś zniknął.
   Siedzieliśmy we trójkę na kanapie i dosiadł się do nas zgubiony wcześniej chłopak.
- Wiesz, było wygodniej bez ciebie.- mruknęłam, a on pociągnął mnie tak, że usiadłam mu na kolanach.
- Lepiej?- uśmiechnął się. Nie odpowiedziałam bo speszyło mnie to. On jak mało kto umie mnie zawstydzić. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym pijąc alkohol. W końcu Oliwier poprosił mnie do tańca.
- Lubię z tobą tańczyć.- powiedział muskając moje udo swoją rozgrzaną dłonią. Przeszedł mnie ten cholernie przyjemny dreszcz.
- A z tobą nie lubię.
- Czemu?- spojrzał na mnie.
- Bo mnie dotykasz. Tak jak nie powinieneś.- rzuciłam i odsunęłam się lekko.
- Przepraszam.- szepnął mi do ucha, a mnie znów przeszedł dreszcz.
   Tańczyliśmy nie wiem ile, ale później Mikołaj wyciągnął go na papierosa. Podszedł do nas Marcin.
- Oliwier prosi żebyś poszła do niego na górę.- zdziwiłam się lekko, ale podziękowałam i udałam się w tym kierunku. Weszłam do pokoju gdzie jak myślałam był chłopak.
- Co chciałeś?- zamknęłam za sobą drzwi bo nie można było rozmawiać przez głośną muzykę. Koleś się odwrócił, a ja się przestraszyłam.
- Jesteś bardzo łatwowierna.- zaśmiał się Marcel.
- Czego ty chcesz?- cofnęłam się do drzwi, ale chłopak szybko stanął obok mnie i popchnął na łóżku.
- Chyba wiadomo.- trzymał moje dłonie nad głową i nachylił się żeby przejechać nosem po mojej żuchwie.
- Puść mnie!- krzyknęłam.
- Krzycz sobie, ale i tak nic nie słychać.- zaczęłam się kręcić.- Bądź spokojna to nie będzie bolało.- zaczęłam płakać. Marcel dotykał mnie i całował. Chciałam się wyrwać, ale był za silny. Już się poddałam. Nie było sensu walczyć.

OLIWIER
   Wróciliśmy z papierosa i chciałem zatańczyć z Leną, ale nigdzie jej nie było. Podszedłem do Alicji, a ona zdziwiła się na mój widok.
- A ciebie nie powinno być na górze?- uniosła jedną brew wskazując na mnie.
- Nie? A czemu mam być?- nie powiem, zaskoczyła mnie.
- No bo przyszedł Marcin i powiedział, że jesteś na górze i że Lena ma do ciebie iść.- wytłumaczyła, a ja od razu poszedłem na górę z najgorszymi przeczuciami. Mikołaj poszedł za mną. Przecież on mógł jej coś zrobić! Mści się za kosza.

LENA
   Jego ręce były pod moją sukienką. Nawet nie mogłam go kopnąć bo miałam unieruchomione nogi.
- Nie ruszaj się szmato. Najpierw zobaczę czy Oli dobrze wybrał.- nagle poczułam ulgę.
- Spierdalaj od niej!- krzyknął Oliwier i rzucił go na podłogę.- Nigdy więcej jej nie dotykaj ani nie wyzywaj.- usiadł na nim i zaczął go okładać pięściami. Bił go po twarzy tak mocno, że na knykciach miał krew. Wtuliłam się w Mikołaja, który wziął się nie wiadomo skąd. Po jakiejś chwili się uspokoiłam, a chłopak nadal go bił.
- Oliwier! Zejdź z niego! Zabijesz go!- krzyczałam i próbowałam go od ciągnąć, ale bez skutku. Znów płakałam.- Proszę! Umówię się z tobą, ale zostaw go!- padłam na kolana i płakałam dalej.
   Nagle poczułam czyjś ciepły dotyk.
- Chodź.- powiedział Oliwier. Spojrzałam mu w oczy. Były aż czarne. Bałam się..

celowo ucięty
x
komentujcie i klikajcie przeczytane


niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 7

   Stałam i patrzyłam jaki Oliwier dogaduje się z moimi przyjaciółmi. Przy nich też jest wyluzowany, a nie zadufany w sobie. Nie lubię kiedy zachowuje się jak dupek. Jeśli chce, potrafi być naprawdę czarujący. Przez co mam wrażenie, że sprawy z nim idą za szybko. Nie mogłam się głębiej zastanowić bo Ala zaczęła mówić na tyle głośno, że zwróciłam na nią uwagę.
- Może chcesz siedzieć z Leną?- zapytała Alicja, a ja spojrzałam na nią zdziwiona.
- A nie będzie ci to przeszkadzać?
- Jasne, że nie.- uśmiechnęła się do niego.Czy te pytanie nie powinno być skierowane do mnie?
- Widać, że ja wam nie jestem potrzebna.- mruknęłam i podszedł do nas Marcin.
- Hej.- powiedział do wszystkich ignorując chłopaka, którego tak bardzo nie lubił.- Możemy pogadać?- zwrócił się do mnie.
- Spoko.- odeszłam z nim na bok.

OLIWIER
- A ten co się tak do niej klei?- spojrzałem na chłopaka, który gadał z Leną. Nie lubię typa.
- Marcinowi chyba od zawsze się podobała Lena.- powiedział Mikołaj.
- Pewnie chcą ją gdzieś zaprosić.- dodała Alicja. Nie podobał mi fakt, że on do niej świruje. Dziewczyny chwilę później przyszła uśmiechnięta.
- A tobie co?- zapytałem lekko wściekły.
- Umówiłam się na randkę w czwartek.- to zajebiście.
- Wiedziałam.- zaśmiała się blondynka.
- Chyba nie masz zamiaru iść?- rzuciłem ostro.
- A to niby czemu?
- Bo on chce cię przelecieć.- zauważyłem, że nasi znajomi się ulotnili.
- Ty też!- krzyknęła.- Nie będziesz mi układał życia.
- To umów się ze mną.- powiedziałem.
- Zapomnij.- i odeszła. Szkoda, że o niej nie da się nie pamiętać. Jeszcze chwilę patrzyłem jak Marcin chwali się kolegom, że wyrwał szatynkę. Zamorduję go kiedyś.

LENA
   Kiedy przyszedł czwartek nie byłam jakaś spięta. W końcu to kolega. Nie traktuję go poważnie bo to nie on mi się podoba. Tak. Podoba mi się ktoś to nie powinien. Oliwier. Sama się dziwię, że to przyznaję, ale zgodziłam się na kino żeby dopiec chłopakowi.
   Od tamtej pory ze mną nie gada. I dobrze. Może mi się odpodoba. Tak czy siak miałam zamiar dobrze się bawić.

   Byliśmy w kinie i poszliśmy do kawiarni. Sporo się śmialiśmy i była luźna atmosfera. Marcin zaproponował mi spacer. Ten się chociaż umie zachować.
- Cieszę się, że zgodziłaś się wyjść ze mną.- powiedział kiedy wracaliśmy do mojego domu.
- Fajnie, że mnie zaprosiłeś.- uśmiechnęłam się. Stanął na chwilę i złapał mnie za rękę. Przyciągnął do siebie i położył ręce na dole moich pleców. Już mi się nie podoba to spotkanie.
- Podobasz mi się.- rzucił bez niczego.- Może no wiesz.. spróbowalibyśmy być razem?
- Em.. Doceniam to i w ogóle jesteś fajny, ale...
- Ale wolisz Oliwiera. Rozumiem.- uśmiechnął się blado i odszedł kawałek od mnie.- W sumie widać, że chciał mnie zabić jak podszedłem. Powodzenia.- dał mi buziaka w policzek i odszedł. Czuję się jak szmata. Brudna szmata...
- Oh, czyżby Oli wiedział, że szlajasz się z innymi?- usłyszałam za sobą głos Marcela.- Nie ładnie.- mruknął i poszedł przed siebie. Aha?

   Moi rodzice szykowali się do restauracji bo mieli dziś rocznicę. Miło, że mimo upływu lat tak się kochają. Było po 18 więc długo ich nie będzie. Bóg wie co będą robić. Nie wnikam. Ja zatem postanowiłam, że pójdę pod prysznic.
- Pa słońce!- krzyknęła mama.
- Pa!- odkrzyknęłam i weszłam pod gorący strumień. O tak. Tego było mi trzeba. Chwila relaksu po tym stresującym tygodniu.
   Śpiewając nakładałam swój ukochany balsam kakaowy. Standardowo zapomniałam bielizny na zmianę więc owinęłam się ręcznikiem. Weszłam do pokoju i krzyknęłam.
- Co ty kurwa tu robisz?- serce waliło mi jak oszalałe. Oliwier odwrócił się i zmierzył mnie wzrokiem z głupim uśmieszkiem. Przestraszyłam się jak nie wiem. Od razu się spięłam.
- Ślicznie wyglądasz.- powiedział, a ja zarumieniona jeszcze mocniej trzymałam za ręcznik,
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.- podszedł bliżej mnie. Czułam jego zapach.
- Twoi rodzice mnie wpuścili.- pokazał swoje białe zęby.- Pięknie pachniesz.- przejechał nosem po mojej szyi. To było przyjemne. No i jak on ma mi się odpodobać?!
- Mogę się ubrać?- mruknęłam rozanielonym głosem.
- Z chęcią popatrzę.- usiadł na moim łóżku i patrzył na mnie ochoczo. Dalej czerwona jak nie wiem podeszłam do szafki po majtki i stanik. Zgarnęłam po drodze dres i bluzkę żeby się ubrać.
- Jak randka?- spytał kiedy weszłam znów do pomieszczenia.
- Hm.. nawet spoko.
- Szczegóły?- głos miał beznamiętny. Miałam wrażenie, że był zły.
- Byliśmy w kinie i na kawie, a później spacer. Trochę oklepane, ale trudno. No i powiedział, że mu się podobam i czy będę z nim.- i w tym momencie Oliwier się zagotował. Wiedziałam!
- No i co? Zgodziłaś się?- wstał krążąc po pokoju.
- Nie, on mi się nie podoba. A później spotkałam Marcela.- o kurde, teraz to jest wściekły.
- Dotknął cię?- warknął przez zaciśnięte zęby. Ten widok mi się nie podoba. Nie lubię jak on jest zły. Pociemniały mu oczy i miał zaciśnięte pięści.
- Spokojnie.- podeszłam do niego. Zastanawiałam się czy go dotknąć czy nie. W końcu położyłam mu dłoń na ramieniu.- Spytał tylko czy wiesz, że jestem z kimś innym.- nadal był zły więc go przytuliłam. Bił się sam ze sobą i w końcu mnie objął.
- Nie darowałbym sobie gdyby coś ci się stało. Mam na ciebie zły wpływ.- i znów pojawił się dziwny Oliwier.- Umów się ze mną.- mruknął.
- Wybacz, ale nie.

komentujcie i klikajcie przeczytane