sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 3

   Słabo wspominam weekend. Całą sobotę przespałam, a w niedziele uczyłam się na sprawdzian z chemii. Czyli normalny weekend w moim wykonaniu.
   Przed szkołą spotkałam Mikołaja.
- Siema.- dał mi buziaka w policzek.
- Hej, a gdzie Ala?- zapytałam zaskoczona brakiem jego drugiej połówki. Rzadko jest bez niej.
- Chora jest. Więc jestem zdany na ciebie.- udał niezadowolenie. Szturchnęłam go lekko śmiejąc się. Obok nas przeszedł jakiś koleś cisnąc Miko z bara. Chłopak nie zareagował. Podziwiam go bo ja bym się zaraz rzucała. Taka właśnie jest różnica w naszej paczce. Alicja i Mikołaj są spokojni, a ja porywcza.
   Kiedy zadzwonił dzwonek poszłam na geografie. Zajęłam swoją ostatnią ławkę i zaczęłam pisać do blondynki "cała klasa oprócz ciebie dziewiono ;/". Na odpowiedź długo nie czekałam "życie mordo, napisz mi jaki jest nowy ^^ będę dopiero za tydzień".
   Cholera, zapomniałam. Dziś przychodzi do nas nowy koleś. To wyjaśnia tyle dekoltów w pierwszych ławkach.
- Ej, Lena?- zawołał mnie Marcin.
- Tak?- spojrzałam na chłopaka, który siedział na lewo w ostatniej ławce.
- Zrobiłaś mate?
- Zapomniałam, a co?- spytałam.
- Bo chciałem się zapytać czy dasz mi spisać.
- Zaraz napiszę i ci dam.- Marcin uśmiechnął się, a ja wyjęłam książki i zaczęłam rozwiązywać zadanie.
   Nauczycielka coś gadała, ale jej nie słuchałam. Z tego co zrozumiałam przeniosła nam wychowawczą z czwartku na teraz. Dla mnie bomba. Mata tak mnie pochłonęła, że nie zwracałam uwagi na naszą klasę.
   Po jakimś czasie usłyszałam dźwięk przesuwanego krzesła, ale nawet nie chciało mi się podnieść wzroku. Poczułam jedynie ładne męskie perfumy.
- Widocznie to przeznaczenie.- o nie. Powoli podniosłam wzrok na Oliwiera, albo Olafa? Sama nie wiem.
- Albo przykry pech.- schowałam podręczniki i nachyliłam się przez "kolegę".- Masz. Chyba dobrze.- podałam zeszyt sąsiadowi, a on wziął go "przypadkowo" dotykając mojej dłoni.
- Jesteś zajebista.- puścił mi oczko. Już miałam coś odpowiedzieć gdyby nie tamten.
- Nie to, że nie podoba mi się fakt, że nachylasz się nad mną, ale wolałbym to na osobności.- wyprostowałam się jak strzała.
- Jesteś gburowaty.- stwierdziłam nie patrząc na chłopaka z ławki. To się nazywa kara za każdy grzech.
- Lena?- usłyszałam głos nauczycielki.
- Tak?
- Oprowadź Oliwiera po szkole. Teraz.- dodała i zajęła się tłumaczeniem o wycieczce. Jęknęłam i wstałam nie czekając na bruneta.

   Pokazywałam mu co gdzie jest. Szedł za mną cały czas.
- Możesz przestać gapić mi się na tyłek?- żałuje, że zdjęłam sweterek.
- Sorry, ale to niezły widok.- zaśmiał się. Zrobił krok w moją stronę, a ja w tył. Robił to do momentu kiedy dotknęłam ściany. Oparł rękę nad moją głową i muszę przyznać, że jest wyższy o około dwie głowy.- A może pokazałabyś mi łazienkę? A tam mogłabyś...- przybliżył się tak, że szeptał mi do ucha.- pokazać coś więcej?- kończąc musnął moje ucho i policzek nosem.
- Spierdalaj.- warknęłam i odepchnęłam go.
- Szkoda, że twój chłopak nie wie jak się zarumieniłaś na myśl o namiętnej chwili w kiblu.- zaśmiałam się.
- Szkoda, że nie mam chłopaka.- uniosłam jedną brew i zadowolona poszłam na lekcje. Aż miło było patrzeć jak stał taki zdezorientowany.
    Później była mata. Musiałam siedzieć z tym debilem.
- Lena pomoże ci z nauką do sprawdzianu poniedziałkowego.- spojrzała na mnie nauczycielka. Więc super. Znowu..
- W sobotę jestem u ciebie.- powiedział siadając do ławki. Wpadłam.
   Przebrałam się i wyciągnęłam telefon. Napisałam do przyjaciółki "masakra, ten koleś co do nas doszedł to ten z parku.. ale pech ;/". Odpisała mi zaraz "raczej przeznaczenie, a ładny? :D". Wystukałam "niestety tak, ale opowiem ci wszystko jak przyjdę ;*"
   Z dziewczynami poszłyśmy na hale, a tam co? Pecha ciąg dalszy...
- Gramy dziś w nogę z chłopakami.- zawołał trener.- A teraz się rozciągać.- zagwizdał i zaczęliśmy biegać.
- Mówię wam. Przeleciałabym nowego.- zaśmiała się Malwina.
- Nie dziwię ci się.- poparło ją kilka koleżanek.
- Ale masz szczęście Lena.
- Nie nazwałabym tak tego.- westchnęłam i odbiegłam sobie. Później dziewczyny prężyły się przed Oliwierem, ale on gadał sobie, bez zwracania uwagi na nie, z Michałem i Kubą. Stanęłam sobie kawałek od nich i podszedł do mnie Marcin.
- Dzięki za zadanie z maty.- miał farta, że zrobiłam to dobrze bo akurat jemu sprawdzała pracę.
- Nie ma sprawy.- uśmiechnęłam się.
- A może miałabyś czas żeby wyjść ze mną? Może do kina albo coś? No wiesz, jako podziękowanie za tą piątkę.- miałam się już zgodzić, ale kto mi przerwał?
- Wybacz kolego, ale Lena będzie uczyła mnie maty w weekend więc spierdalaj.- objął mnie i przyciągnął do siebie, a zrezygnowany brunet odszedł.
- Co ty odpierdalasz?- odsunęła się od niego jak oparzona.
- Ratuję twój zgrabny tyłek.- uśmiechnął się.
- Ratujesz przed czym, przepraszam bardzo?- skrzyżowałam ręce na piersi.
- No błagam. On próbuje dobrać ci się do majtek.- prychnął.
- Robisz to samo.- podniosłam głos.
- Ze mną miałabyś raj.- mruknął i przeszedł obok mnie klepiąc mnie tyłek.
- Debil!- krzyknęłam ma za nim. Odwrócił się i wzruszył jedynie ramionami i zrobił minę w stylu "Bitch please".

komentujcie i klikajcie przeczytane 

4 komentarze:

  1. Świetny, rozkręca się, nie wiem czemu ale liczyłam na coś między Marcinem, a Leną. Wydaje się słodki, a Olivier mnie wkurza. Chłopak typu "I'm bad boys, padajcie przede mną" xd
    http://life-adventure-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny jak każdy.Rozwijasz się.Oliwier to wstrętny typek ale kto wie może coś w sobie chowa.Kochanie pisz szybko następny rozdiaj.Lubie twój styl i mówi ci to "bad girl" zobacz co dzieje się z tym światem.xoxo~Ruda

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow dziewczyno dawaj nn

    OdpowiedzUsuń